Wyrwanie się ze świata nie musi oznaczać ucieczki na pustynię i prowadzenia życia pustelnika w samotności, z dala od ludzi. Nie musi ono się także wiązać z pójściem do zakonu kontemplacyjnego.

Możesz się wyrwać światu w tym miejscu, w którym teraz jesteś, na tym etapie życia, w obecnej sytuacji. Nieważne czy jesteś matką, księdzem, osobą samotną, nastolatkiem, emerytem lub kimś innym. W każdym stanie można się wyrwać światu, pytanie tylko, czy chcesz?

Najpierw musimy odpowiednio zrozumieć pojęcie „świat”. Świat w tym kontekście będzie oznaczał przestrzeń, gdzie to Diabeł jest władcą. To świat, w którym panuje grzech, a zło przybiera postać dobra. To świat, z którego Bóg jest wyrzucany, za to człowiek często staje na Jego miejscu i mianuje się nowym bogiem. Zło się tu panoszy, ludzie sami odrzucają dobro, za to kierują się wartościami, które sprowadzają na nich nieszczęścia.

Jak się wyrwać z tej niezdrowej sytuacji? Podstawą jest tu modlitwa i budowanie relacji z Bogiem.

Ileż to ludzi dziś krzyczy: „Ja w Boga wierzę”, „Ja do kościoła chodzę”? A ile osób powie: „Ja znam Boga. On jest moim przyjacielem. Nie wyobrażam sobie życia bez Niego”?

Relacja!!!

Podobnie jest w kontaktach międzyludzkich – rozmowa i budowanie relacji z innymi ludźmi.

Tak wygląda wyrywanie się ze świata, ale zasadniczą kwestią jest czy ty chcesz się z niego wyrwać. Czy chcesz płynąć z prądem, jak większość ludzi, czy może pod prąd? Jeśli nie wiesz, co wybrać, to zastanów się, czy Jezus płynął z prądem, czy pod prąd?

Ewelina Szot