Lubisz się bać? Lubisz ten niepokój wewnętrzny, który często gości w twoim sercu?

To powiem ci, jak ja sobie radzę z niepokojem wewnętrznym. Możesz to wziąć pod uwagę albo zlekceważyć. Nikogo nie zmuszam na siłę. To ty decydujesz, co zrobisz z tą informacją.

Wstaję rano – dziękuję Bogu, że wstał nowy dzień, i że się obudziłam. Dzień zaczynam od przeczytania kilku zdań z książki pt. „Serce Jezusa mówi do twojego serca”, którą czytam na głos.

Często rano mam taki niepokój wewnętrzny w sercu, który znika całkowicie, gdy tylko zjem śniadanie z Panem Jezusem i odmówię Tajemnicę Szczęścia.

Po śniadaniu zakładam jeszcze puklerz św. Patryka i jestem już zupełnie innym człowiekiem. Wtedy wiem na pewno, że Bóg jest obok mnie, więc nic mi nie grozi.

Jeśli chcesz to spróbuj stosować ten sposób przez kilka dni. Jeśli będzie gorzej na początku, to dobrze. To znaczy, że to się nie podoba piekłu, dlatego będą się starać odwieść cię od tego zamiaru, a modlitwa działa.

Przy modlitwie wstawienniczej, kiedy modlisz się za kogoś, jest podobnie. Działa tu zasada – im gorzej, tym lepiej.

Bardzo często kiedy modlę się za kogoś, a ten ktoś znajduje się w trudnej sytuacji, to ja przejmuję na siebie część jego odczuć. I choć nie jest to przyjemne doświadczenie, to jest świetna wiadomość. To jest dla mnie sygnał, że moja modlitwa działa, bo piekło się wścieka.

Bardzo mnie ta informacja cieszy. A ty? Czy jesteś gotowy/gotowa na takie ryzyko?

Ewelina Szot