Jedno krótkie, NIBY PRZYPADKOWE spotkanie, a zmieniło całe moje życie i życie wielu osób, które mają jakikolwiek kontakt ze mną.

Chodzi mi o zupełnie obcą dziewczynę, która wybiegła za mną i za moim mężem z kościoła w Rzeszowie na ul. Lwowskiej obok szpitala, w którym leżałam. I to w tym kościele mój mąż spędził bardzo dużo czasu modląc się o moje życie i zdrowie.

Wstąpiliśmy do kościoła przejazdem, dosłownie na chwilkę. Już mieliśmy wsiadać do samochodu, gdy z kościoła wybiegła dziewczyna i zaczęła krzyczeć żebyśmy poczekali.

Zaczęła mi opowiadać o modlitwie, dzięki której można uprosić wszystko, a którą odmawia się rok – tajemnica szczęścia, a także o innej modlitwie - modlitwa do Najświętszej Rany Ramienia Jezusa.

Po roku okazało się, że miała rację – modlitwa zadziałała. Prośba spełniła się, nie dokładnie tak, jak ja chciałam, ale tak, jak chciał Bóg, czyli jeszcze lepiej.

Innego nieprzypadkowego spotkania doświadczyła moja mama, choć było ono związane ze mną.

Po pierwszym wylewie w 2010 r. mamę zaczepiła w szpitalu jakaś obca kobieta. Powiedziała, że przyśnił się jej papież Jan Paweł II i kazał powiedzieć jej o księdzu z Kraczkowej (miejscowość koło Rzeszowa).

Był on u mnie z sakramentem chorych za każdym razem kiedy lądowałam w szpitalu. Przywoził z sobą stułę Jana Pawła II.

Te spotkania były prawdziwymi prezentami od Boga, ale największym prezentem było spotkanie mojego męża.

Czasem, a nawet dość często dostawałam też spotkania w formie lekcji, które miały mnie czegoś nauczyć. Spotykałam np. trudną osobę, która swoim zachowaniem miała mnie nauczyć cierpliwości i opanowania.

Trudne sytuacje najlepiej uczą, dlatego za każdą powinniśmy być wdzięczni.

Ewelina Szot