Czy myślisz, że jak w ciągu całego tygodnia poświęcisz Bogu godzinę w niedzielę, to będzie OK? A czy podczas tej godziny nie zdarza ci się myśleć o rosole, który już czeka w domu? „I jeszcze schabowy na drugie. Już mi burczy w brzuchu”. Myślisz, że Msza Święta to jest odpowiednie miejsce, żeby o tym myśleć?

Czego oczekujesz od Boga, skoro ty z Nim nie żyjesz? A często jest tak, że ludzie nawet nie chcą z Nim żyć, bo według nich to problem. Wolą iść na łatwiznę, po najmniejszej linii oporu byleby tylko się nie trudzić, byleby było łatwo i przyjemnie.

Ale powiem wam i opieram się tu na własnym doświadczeniu, że znoszenie trudów dla Boga jest fantastyczne. I teraz pewnie większość ludzi uzna mnie za wariatkę i powie: „Co ona gada?”, ale tak właśnie jest.

Wspaniałym darem od Boga są wszelkie trudności, cierpienia czy niedogodności. Dlaczego? Bo są dla nas szansą. Możemy je ofiarować za innych i w ten sposób pokutujemy za swoje grzechy. Sami nakładamy na siebie pokutę na ziemi, bo pokuta w czyśćcu jest dużo bardziej ciężka. Skoro więc odpokutowaliśmy swoje grzechy na ziemi możemy iść od razu do nieba.

Jednak, gdy człowiek nie chce pokutować na ziemi, będzie musiał odpokutować w czyśćcu, a cierpienia, które przyjdą na człowieka w czyśćcu są podobne do tych, które człowiek przechodzi w piele z tą różnicą, że te w czyśćcu kiedyś się kończą, zaś cierpienia doznawane w piekle nie mają końca.

W perspektywie życia po śmierci należy uświadomić sobie czym jest wieczność. Tak naprawdę ciężko jest porównać wieczność do czegokolwiek. Ludziom wydaje się, że jak coś muszą robić do końca tego życia to już jest katastrofa, a to jest ułamek sekundy w porównaniu z wiecznością. „Będę musiał te leki przyjmować do końca życia”, „Będę spłacać ten dług już do końca życia” – na to jest faktycznie katastrofa (ironia). Myślisz o konsekwencjach finansowych i drżysz, co? A jeśli dług za to, co otrzymałeś od Boga, a Mu nawet nie podziękowałeś, będziesz spłacał/spłacała w czyśćcu po śmierci?

A co jeśli za życia ziemskiego zraziłeś/zraziłaś do siebie wszystkich znajomych ludzi i nikt się za ciebie nie pomodli, by pomóc ci szybciej opuścić czyściec i iść do nieba?

Myślisz w ogóle o tym? Czy może ważniejsze dla ciebie jest to, co tu i teraz? Wolisz ten czas dany ci od Boga zmarnotrawić i żyć według powiedzenia „hulaj dusza, piekła nie ma”? Ono jest i jak pisze św. Siostra Faustyna „tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło”.

Dlaczego tak wiele osób, albo w piekło nie wierzy albo myśli, że tam jest świetna zabawa? Dlaczego ludzie od życia z Bogiem wolą żyć z Szatanem? Patrzą często obojętnie na to zło, do którego dochodzi na świecie i uważają, że oni nic złego nie robią, oni się tylko przyglądają i mówią: „Tamci, co krzywdzą są źli, my nie, my się tylko temu przyglądamy”.

Jest taka historia, która świetnie pokazuje obraz współczesnego społeczeństwa:

Otóż w piekle zabrakło miejsc. Zostało ostatnie miejsce, a kolejka ludzi idących do piekła była tak długa, że nie było widać końca. Wtedy wyszedł Diabeł i mówi, że mają tylko jedno miejsce, więc przyjmą najgorszego zwyrodnialca i największego grzesznika.

Wtedy wszyscy zaczęli się przekrzykiwać: „Ja kogoś zabiłem” – krzyczy jeden, „A ja kogoś zgwałciłem” – krzyczy drugi, „A ja komuś dom podpaliłem” – krzyczy inny.

Diabeł tak patrzy, a jeden człowiek stoi sobie cichutko na uboczu i pyta go dlaczego on tu jest. Ten odpowiada:

- To jest chyba jakaś pomyłka, że ja tu jestem. Ja widziałem, jak ludzie zabijali, kradli, a ja nic nie zrobiłem.

-Naprawdę to wszystko widziałeś i nic nie zrobiłeś? – dopytuje się Diabeł.

-Naprawdę, nic.

Na to Diabeł:

-No to już wiadomo kto zajmie to ostatnie miejsce w piekle. Ono jest dla ciebie, bo widziałeś zło, a biernie mu się przyglądałeś. Nie zrobiłeś nic, aby pomóc tym krzywdzonym ludziom.

Teraz zastanów się, czy przypadkiem ty nie jesteś takim człowiekiem, który się obojętnie przypatruje złu? Nie tylko czynienie zła jest grzechem, ale także przyzwalanie na nie .

I nie wołaj do Boga „Boże, czemu na to pozwoliłeś? Dlaczego nic nie zrobiłeś?” No właśnie, że zrobił – stworzył ciebie.

Ewelina Szot