„Chrystus nie uzdrawiał wszystkich, wielu dalej żyło w cierpieniu i ubóstwie.
On przyszedł nie po to, aby ludzi leczyć i uszczęśliwiać, ale po to, żeby pokazać im drogę do zbawienia, a na tej drodze stanął krzyż, symbol cierpienia i odrzucenia.
Dlatego jeśli Bóg chce nadzwyczajną łaską interweniować, robi to w jakimś celu, nie tylko dla dobra naszego ciała, ale przede wszystkim dla dobra naszej duszy.
Często mogą to być dla nas sytuacje niezrozumiałe, wprost niesprawiedliwe lub nawet okrutne, ale z wiarą przyjęte cierpienie zawsze przynosi konkretne duchowe owoce”.
„Noc bluźnierstw”, ks. Piotr Glas
Zgadzam się z tym cytatem w 100%.
Kilka lat temu myślałam, że to właśnie zdrowie fizyczne jest najważniejsze, dlatego o takie prosiłam Boga, ale On mnie uzdrowił duchowo i chwała Mu za to!
Bo co mi z doskonałego życia fizycznego, jeśli czekałoby mnie bardzo niepewne życie po śmierci?
Zastanawiało mnie zatem zachowanie większości ludzi podczas pandemii covid-19, którzy to szczepili się wszystkimi możliwymi szczepionkami w obawie o swoje życie fizyczne, a w ogóle nie myśleli o swoim życiu duchowym. Nie myśleli, że mogą pójść do piekła i już zawsze niewyobrażalnie cierpieć.
Myślisz zatem, że jak ktoś nikogo nie zabił albo nic nie ukradł to pójdzie do Nieba? No nie wiem.
A wiesz, że przyjaciel św. Ojca Pio, który przeżył śmierć kliniczną został skazany na 2 godziny czyśćca za drobne wykroczenia? Przeczytaj świadectwo:
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02pUUdtNbVWsKiXaqi9Hnx4w3xkPR5M3gtu38qAAHVtJcBMZRhrnewv5zHezZaVNhNl&id=100086557202347
Czy zatem tak bardzo trzeba zabiegać o ziemskie życie? Robić wszystko, żeby je ocalić albo wydłużyć?
Ewelina Szot