Miałam i mam to szczęście, że uczę się wszystkiego tego, czego uczą się małe dzieci, ale robię to już w pełnej świadomości, bo zaczęłam się uczyć wszystkiego na nowo w wieku 22 lat, wraz z pierwszym wylewem.
Uczyłam się np. sama jeść, pić, czesać się, myć się, sama się ubierać. Nadal uczę się poprawnie mówić, pisać, chodzić.
A w tym wszystkim jestem bardzo wdzięczna Bogu, bo pozwolił mi poznać, choć troszeczkę, Jego geniusz.
Pewnie niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak wiele czynności trzeba wykonać podczas chodzenia, co dla większości ludzi jest czymś normalnym. Na początek sylwetka – stoimy prosto, łopatki obciągnięte, ramiona opuszczone, biodra do przodu, ciężar ciała rozłożony równomiernie na obie nogi. Wraz z pierwszym krokiem ciężar musi być przeniesiony na nogę, na której stoimy. Odrywamy najpierw piętę, a później palce, a kładziemy najpierw piętę, później palce. Musimy pamiętać żeby nie odchylać się za bardzo do tyłu, ani pochylać za bardzo do przodu. Stopy trzeba stawiać szeroko i w miarę prosto. Trzeba wychodzić z biodra, a głowę mieć uniesioną do góry. Kiedy prawa ręka porusza się do przodu, to jednocześnie przestawiamy lewą nogę i odwrotnie. No i trzeba wzmocnić odpowiednie mięśnie – nogi, stopy, miednica, plecy, szyja i głowa.
Jak widać teorię znam dobrze, gorzej jest z praktyką.
To jest sam proces chodzenia. Czy zatem widzisz geniusz Boga? Myślisz, że człowiek powstał przypadkiem? A pozostałe procesy, które odbywają się w ludzkim ciele? Doceniłeś kiedyś fakt, że nie musisz pamiętać o tym, że trawisz albo, że trzeba ciągle rozprowadzać krew po organizmie?
Powiedz sam, czy myślisz, że przypadki istnieją?
Ewelina Szot