„Traktuję pandemię COVID-19 jako wielkie szkło powiększające, poprzez które możemy wyraźnie dostrzec naprawdę wiele rzeczy. Dzięki niej ujawnił się stan duchowy wielu wspólnot kościelnych oraz intelektualny stan duszpasterzy, ujawnił się też status psychiczny naszego społeczeństwa.
Reakcje na zagrożenie związane z chorobą pokazały, że jesteśmy w innym miejscu niż poprzednie pokolenie chrześcijan. Oni inaczej odpowiadali na zarazy – mamy na to wiele historycznych przykładów, z których ostatni dotyczy epidemii hiszpanki. Kościół w takich chwilach wzmagał wołanie do Boga. Wiara była tym, co najbardziej pomagało przetrwać, uzbroić się w siłę i podjąć akcję ratunkową, znosić utrapienia czy nawet zaakceptować konieczność zakończenia życia tu, na ziemi. Kościół organizował procesje pokutne; wystawiano do adoracji Najświętszy Sakrament; Eucharystie celebrowano na zewnątrz, jeżeli w przestrzeni zamkniętej było to niemożliwe.
Tak robił np. arcybiskup Mediolanu, święty Karol Boromeusz, gdy w mieście wybuchła epidemia. W 1577 roku, podczas panoszenia się bardzo zaraźliwej choroby, kazał księżom iść do ludzi, wzmacniać ich, organizować wspólne modlitwy, nabożeństwa i Msze na powietrzu.
Także nasza ojczyzna jest pełna pamiątek po podobnych działaniach; proszę zobaczyć, jak wiele jest choćby krzyży morowych.
W czasie pandemii COVID-19 wzrok większości ludzi, także ludzi Kościoła, nie był skoncentrowany na Najświętszym Sakramencie, ani na krzyżu, tylko na aptekach, laboratoriach i doniesieniach medialnych dotyczących rozwoju sytuacji epidemiologicznej. ”
„Tłumy szturmowały sklepy w poszukiwaniu makaronu, ale kościoły nie były tak oblegane. Powszechnie wsłuchiwano się w głos naukowców zapowiadających powstanie szczepionki – głosu biskupów nie słuchano… a może po prostu nie było go słychać? ”
„Właśnie ten głos lekarzy, biologów i wirusologów zastępował głosy proroków.
W czasie pierwszej fali epidemii bardzo często dostawałem maile czy telefony z pytaniem, dlaczego Kościół milczy. Jeszcze dramatyczniej niż w Polsce wyglądało to w innych częściach świata. Można powiedzieć, że w całym tym nieszczęściu w naszym kraju nie zareagowano najgorzej. Nie dopuściliśmy do całkowitego zamknięcia drzwi kościołów (z wyjątkiem niektórych diecezji); Msze Święte były dalej odprawiane. ”
Fragment książki „Ogień w Kościele. Nadzieja w czasach kryzysu”.
Ksiądz Robert Skrzypczak w rozmowie z Pawłem Chmielewskim