Jezus powiedział:

Zaprawdę, powiadam wam:

 Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim.  I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje.

 

Małe dziecko bezgranicznie ufa swoim rodzicom, wierzy im i kocha. Dlatego musimy stać się, jak dzieci, aby wejść do królestwa niebieskiego.

Musimy w pełni zaufać Bogu, który jest naszym Ojcem.

Nawet, gdy nie podoba nam się to, co nas spotyka, trzeba sobie powiedzieć: nie rozumiem, ale ufam.

Musimy sobie uświadomić, że to my jesteśmy dziećmi, a Pan Bóg rodzicem.

A czy ty, będąc rodzicem pozwalasz swoim dzieciom na wszystko? Chcesz je wychować na porządnych ludzi, prawda? A wychowanie polega przede wszystkim na okazywaniu miłości, ale także na stawianiu pewnych zakazów. Dziecko należy kochać, ale nie może robić, co tylko chce, bo samo na siebie ściągnie problemy.

Dzieci potrafią się śmiać z rzeczy, z których część dorosłych już nie potrafi się śmiać. Niektórzy zagubili gdzieś radość życia tłumacząc, że w pewnym wieku to już nie wypada się tak zachowywać.

Poza tym niektórzy są na tak wysokich stanowiskach, że urząd im nie pozwala się śmiać i żartować. Właśnie.

Wszystkim by nam się przydało więcej radości życia, w Kościele też. Bo to właśnie stamtąd pochodzi główne źródło nadziei, a jak ludzie smutni, bez chęci do życia mają tę nadzieję dawać innym?

Trzeba się cieszyć z tego, że Chrystus się narodził, że pokonał śmierć, otworzył dla nas niebo, przekazał nam tak wiele cennych nauk, jest zawsze przy nas.

Dlaczego zatem w Kościele, przez większość czasu panuje taka smutna atmosfera? Dlaczego wszyscy Święci nigdy się nie uśmiechają na obrazach? Dobry humor nie jest obelgą!

A jak wyobrażasz sobie Jezusa. On musiał być bardzo pogodnym i radosnym człowiekiem. Jak wyobrażasz sobie Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej? Czy się smucił? Powrócił niedawno z 40-dniowego postu na pustyni i zobaczył się ze swoją matką, a także z uczniami. Wyobrażasz sobie tę radość?

A kiedy spożywał posiłek z apostołami, czy mógł być poważny? Przecież to była czysta miłość.

Kochały Go dzieci i On je kochał, a czy dzieci lgną do smutnych ludzi?

Naśladować Chrystusa to znaczy cieszyć się życiem. Tym jakie masz, bez narzekania, że mogło by być inne. Naśladowanie Chrystusa to kochanie ludzi. Wszystkich.

Miłość do Chrystusa to zaufanie, takie jakie ma dziecko. To pewność, że zawsze mogę na Niego liczyć, że On mi zawsze pomoże.

Ewelina Szot