Włochy 1228 rok. Pewna młoda dziewczyna chciała zdobyć względy przystojnego młodzieńca. Bała się jednak, że same jej wdzięki nie wystarczą. Postanowiła więc zdobyć miłosny eliksir. Udała się więc do kobiety, o której mówiono, że zna się na takich sprawach. Ta poradziła jej żeby przyjęła Komunię Świętą, ale jej nie połykała, tylko schowała w chusteczce bo „jakiż środek może być mocniejszy od boskiego ciała Króla Serc”, a następnie przyniosła ją jej.

Próżna dziewczyna posłuchała rady. Jednak wciąż dręczyły ja wyrzuty sumienia. Kiedy niosła do domu Najświętszy Sakrament przeżywała ogromne duchowe udręki. Chcąc uspokoić sumienie schowała Hostię w małym woreczku, a następnie ukryła ją obok trzymanego w domu chleba. Minęły dwa dni i dwie ciężkie, wypełnione koszmarnymi snami noce.

Rankiem trzeciego dnia, dziewczyna wciąż zastanawiała się czy oddać Hostię kobiecie, do przygotowania eliksiru młodości, czy odnieść ją do kościoła. W końcu wyciągnęła woreczek z ukrycia i zajrzała do środka. To, co zobaczyła, przeraziło ją. Ujrzała bowiem Hostię, ale nie w postaci chleba, ale ciała koloru krwi.

Dziewczyna zaczęła krzyczeć, więc od razu zbiegli się wszyscy mieszkańcy domu. Zszokowani poinformowali o cudzie sąsiadów. W ten sposób „poczta pantoflową” wieść dotarła aż do księdza proboszcza. Kapłan, nie zwlekając, przybył do domu dziewczyny, owinął woreczek z Hostią welonem i procesyjnie zaniósł Pana Jezusa do Biskupa.

Po kilku wiekach, bo dopiero w 1960 roku bp. Edoardo Facchini z Alatri przeprowadził kanoniczne rozpoznanie świętych relikwii. Relikwiarz z Hostią przeniesiono z kaplicy do pomieszczenia w katedrze. Tam zbadano pieczęcie, które od wieków były nienaruszone. Wówczas bp Facchini złamał je i wyjął cudowną Hostię, która przybrała fragment ciała lekko brązowego koloru. „Ten cud nadal trwa. Jest on widzialny, niezniszczalny, rzeczywisty” – powiedział któregoś dnia w kazaniu bp Cesario D’Amato.